piątek, 30 kwietnia 2010
Pokaż mi śniegi
Minionej zimy napadało tyle śniegu, że panowie wydobywający spod niego na światło dzienne chodniki utworzyli wielkie białe hałdy w parku, który widzę z okna. Jednym ze skutków owych zabiegów było to, że miejscowym kotom znacznie pokomplikowały się szlaki komunikacyjne. Owszem, zwyczajowemu spacerowi z pomiaukiwaniem można było na czas zimy wyznaczyć inną trasę. Ale co jeśli dawne kocie przyzwyczajenia odzywały się w czasie ucieczki przed łaciatym szpicem którejś z sąsiadek?
sobota, 24 kwietnia 2010
Do Krakowa
Jedziemy pociągiem i gadamy sobie. Pan Poeta i ja. Znam jego profesję, bo go zapytałam: „Przepraszam pana, czy pan może jest poetą?” Odpowiedział twierdząco, a ja się przedstawiłam.
Przejeżdżamy przez Wolę Filipowską. „Patrz. – mówię – Dziwny ten kościół, nie?” „Noooo, ale... postmodernizm!” Pan Poeta zamyśla się, a chwilę później wypuszcza z siebie refleksję: „Ale się wlecze ten pociąg...” „Nooo, bo to pociąg osobowy.” „Ach... – znowu się zamyśla – To pewnie na tym polega jego osobowość.”
Przejeżdżamy przez Wolę Filipowską. „Patrz. – mówię – Dziwny ten kościół, nie?” „Noooo, ale... postmodernizm!” Pan Poeta zamyśla się, a chwilę później wypuszcza z siebie refleksję: „Ale się wlecze ten pociąg...” „Nooo, bo to pociąg osobowy.” „Ach... – znowu się zamyśla – To pewnie na tym polega jego osobowość.”
piątek, 23 kwietnia 2010
Bóle fantomowe
Don José patrzy na mnie i pyta: „Mała, powiedz mi, dlaczego mój syn nigdy się w tobie nie zakochał?” „Cóż, po prostu podobają mu się kobiety nieodgadnione, a we mnie nie ma tajemnicy. Poza tym, woli, jeśli ludzie go nienawidzą. Na to zupełnie nie umiałam się zdobyć.”
Ciągle boli mnie to, czego nie ma.
Ciągle boli mnie to, czego nie ma.
Subskrybuj:
Posty (Atom)