poniedziałek, 10 maja 2010

Katowice - miasto byce

Wracam do domu. Przechodzę pod estakadą dworca, a drogę niepewnie próbuje mi przeciąć pewien błędny przechodzień, lubiący być może raczyć się fioletową wódeczką. A może nie. „Dziouszka, a ty mosz majtki, czi niii...?” Pytanie wydaje mi się tak emocjonujące, że z trudem powstrzymuję się od sprawdzenia, czym je założyła.

Chcę przejść przez ulicę, ale nadjeżdża żółty autobus. Na tablicy zamiast Zjazd do zajezdni ma napisane Fajrant. Jada na piwo.

Jo tyż chca!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz